wtorek, 10 listopada 2009

Daleki Wschód...

... znowu zawitał u mnie z okazji urodzin koleżanki, której taką kartkę obiecałam dawno temu, ale pierwsza, zrobiona jeszcze przed wakacjami, zdążyła do tej pory zużyć się moralnie (czeka ją więc małe przetworzenie na urodzinową), druga powędrowała na aukcję do Inqi, kartkowy kuferek opustoszał i trzeba było postarać się o mały cud, czyli znaleźć trochę czasu i stworzyć coś nowego...



PAPIERY :
* Far East DCWV
STEMPLE:
* Autumn Leaves
DODATKI:
* Drew Drops Fire, ćwiek Tea & Silk Prima, embossing, distressy

niedziela, 1 listopada 2009

Kolorowanki...


Po pierwszej Tildzie przyszła kolej na cztery następne, a ponieważ cierpliwość nigdy nie należała do moich zalet, uznałam, że nie ma sensu czekać, aż moje "zdolności" plastyczne nagle i cudownie się rozwiną, tylko trzeba się cieszyć, tym co się ma, czyli postanowiłam od razu wykorzystać pomalowane stempelki. Karteluchy robię przecież dla przyjaciół i najbliższej rodziny, a po nich raczej nie powinnam się spodziewać zbytniej krytyki, przynajmniej taką mam nadzieję ... :)

piątek, 30 października 2009

Moja pierwsza Magnolia...

Stemplami Magnoli zachwycałam się już od dłuższego czasu. Niektórzy, co prawda, marudzą, że są nieco hipopotamowate z tymi okrągłymi buziami, ale jeśli ktoś uwielbia muminki, nie będzie w stanie oprzeć się urokowi Tildy i Edwina. Ja się nie oparłam i rok temu kupiłam mój pierwszy - i ostatni jak do tej pory - zimowy stempelek. I tak przeleżał nieużywany niemal cały rok, a ja ani czasu nie miałam, ani ochoty, by zmierzyć się z jego kolorowaniem. Plastykę ostatni raz miałam w szkole podstawowej, czyli wieki temu, zaś Matka Natura nie była zbyt hojna, kiedy przyszło jej obdarować mnie talentami artystycznymi, czyli mówiąc krótko słoń nadepnął mi nie tylko na ucho, ale i na paluchy. Co zresztą widać na załączonym obrazku. Ale mam nadzieję, że po kilkunastu próbach będzie lepiej, bo zabawa jest wspaniała, a kartek świątecznych do zrobienia mam więcej, niżbym chciała...

niedziela, 23 sierpnia 2009

Święta pod kotem...


Tak naprawdę miały to być święta pod kotem i psem, a nawet z Tildą na dodatek, ale ostatecznie, skoro postanowiłam trzymać się najnowszej Kolorosfery, został tylko kot. Pies, jako stworzenie z natury przyjazne i wylewne, nie mógł się wpasować w chłodny zestaw kolorów, zaś z Tildą po prostu mi nie wyszło - jeszcze nie jestem w stanie na tyle ładnie pokolorować odbite obrazki, żeby ozdobić nimi kartkę, potrzebuję nieco więcej wprawy, to z kolei wymaga więcej czasu, a czasu niestety miałam bardzo ograniczoną ilość. Został więc tylko kot, a jego mina poświadcza, jak bardzo jest zadowolony z takiego wyróżnienia. Najważniejsze, że zrobiłam kolejną kartkę - jeszcze tylko 28 sztuk i będę mogła spokojnie czekać na Święta...
PAPIERY :
* Crate paper Blue Hill Collection - Breeze
* BasicGrey Dasher - Snowfall Polar Blue
* Scrapbour 113 Stucco Collection
* BasicGrey - Wassail Merry Happy
* Dovecraft - Victorian Christmas
STEMPLE:
* Inkadinkado - Winter Birds
* Inkadinkado - Cats
* Fancy Pants - Blissful Season
PUDER:
* Ranger - Turquoise
* Ranger - Seafoam White
* Hampton Art - Gold
TUSZE :
* Distress - Vintage Photo, Tea Dye, Antique Linen, Broken China
DODATKI :
* cricutowe wycinki
* Drew Drops - Silver i Water

wtorek, 18 sierpnia 2009

Świątecznie...

Najnowsze wyzwanie na ScrapLabie zachwyciło mnie i zainspirowało świątecznie. Co prawda może się wydawać, że lato jeszcze w pełni, zwłaszcza przy takim upale i urlopie nadal czekającym na wykorzystanie, ale to tylko pozory. Ani się człowiek nie obejrzy, a już będzie listopad, pora na wysyłanie paczuszek do znajomych i jakże miło będzie dołączyć kartkę zrobioną własnoręcznie zamiast wyręczać się może i ładniejszymi, ale mniej ciepłymi przecież, nie tak osobistymi masówkami z marketu. A Kolorosfera nr 12 naprawdę zimowa. Bo jak inaczej może skojarzyć się zaproponowany zestaw, czyli biel, błękit i turkus ożywione oliwkową zielenią? Ale ponieważ ja od dzieciństwa już w sierpniu rozpoczynam pełne niecierpliwości radosne oczekiwanie na święta, więc być może nie jestem tak do końca obiektywna...

Ostatecznie, nie mogąc się zdecydować, wzięłam się za jednoczesne szykowanie aż czterech świątecznych karteluch. Każda z nich przypadła mi od razu do serca i jakoś nie byłam w stanie z żadnej zrezygnować. Na razie udało mi się skończyć tylko jedną, ale mam nadzieję, że zanim minie termin, będę mogła się pochwalić następnymi.

PAPIERY :
* Melissa Frances - Wonderland Paper
* Nana's Nursery (Boy)
*
BasicGrey - Fruitcake Pine Branch/Avalanche
* Crush Lagoon Crate Paper
STEMPLE:
* Inkadinkado - Ornate Christmas
* Inkadinkado - Snowflakes A-Plenty

PUDER:
* Ranger - Seafoam White
* Stampendous Crystal

TUSZE :
* Distress - Vintage Photo, Antique Linen, Broken China
DODATKI :
* cricutowe wycinki
* dziurkacz Edger Doily Marthy Stewart
* atłasowa wstążka

niedziela, 9 sierpnia 2009

Cricut, moja miłość...


Zakochałam się. Bezgranicznie, namiętnie i bez żadnych szans na odkochanie. Maszynka, do której zakupu namówiło mnie nota bene moje Kochanie, okazała się jeszcze ws
panialsza niż mi obiecywano, kiedy wahałam się między cricutem a slice. Bo wybór był przecież trudny, oba urządzenia kusiły ślicznymi kartridżami, a nie znając się na żadnym, musiałam dokonać wyboru niejako w ciemno, mając nadzieję, że nie będę tego żałowała. Tym łatwiej było więc zdać się na kogoś innego.

Do cricuta podeszłam na początku dość nieufnie, za dużo przycisków, za dużo eletryki, kartridże przytłaczały ilością obrazków (storybook ma ich kilka setek), a do tego jeszcze trzeba umieć wybrać siłę nacisku i prędkość cięcia, żeby pasowały do grubości papieru. Jednym słowem prawdziwy koszmar. Ale tak było tylko na początku, bo im więcej czytałam, tym łatwiejsze się wszystko wydawało. Stron i blogów na temat cricuta jest w sieci mnóstwo, do tego niezastąpiony youtube i nagle zamiast zamartwiać się ewentualnymi niepowodzeniami, zaczęłam zachwycać się możliwościami mojej nowej maszynki :)


Jak na razie kupiłam sześć kartridży i wydawało mi się, że na początek więcej nie potrzeba - mnóstwo alfabetów, setki mniej lub bardziej wymyślnych wzorów (najwyższy czas pozbyć się pudła z dziurkaczami), a do tego program pozwalający wszystko rozmieszczać na papierze, zmieniać wielkości, rozciągać, przekrzywiać oraz łączyć w większe kompozycje. Ale już wiem, że bardzo przydałby się Jukebox pozwalający używać sześciu kartridży jednocześnie i może kilka zimowych kartridży? Do Świąt przecież nie zostało tak wiele czasu...

piątek, 7 sierpnia 2009

Słodkości

Od wczoraj siedzę i rozpracowuję mojego wymarzonego, wyśnionego, niecierpliwie wyczekiwanego Cricuta. Chociaż może słowo rozpracowuję jest nieco na wyrost, ponieważ jak na razie ograniczam się do oglądania, obmacywania i wzdychania nad możliwościami tej cudownej maszynki. Wycięłam zaledwie killka elementów, po czym spanikowałam, że nadarmnie niszczę matę i nożyk, skoro wycinam dla samego wycinania, a nie pod kątem jakiejś konkretnej robótki ;) Czyli wariacja na całego... Ale mam nadzieję, że uda mi się dokończyć przynajmniej kilka rozpoczętych scraptworów, tym bardziej, że ślubne kartki obiecałam skończyć przed końcem sierpnia...

Z ciekawych wiadomości - ruszył nowy scrapowy sklep. Żabcia wreszcie pokazała swoje stempelki szerszemu gronu i można przebierać, wybierać i grymasić, a naprawdę jest w czym. Polecam, bo sama mam zamiar  nieco zaszaleć, a na zachętę POLPOMP kusi słodkościami, może akurat do mnie uśmiechnie się szczęście :)

czwartek, 11 czerwca 2009

Darkroom Door


Leniwe, niemal niedzielne przedpołudnie, nic konkretnego do zrobienia, w perspektywie jeszcze trzy dni wolnego, więc pogrążając się w błogim nicnierobieniu włóczyłam się od strony do strony i tak trafiłam na australijski blog Darkroom Door, a stamtąd do sklepu. I oniemiałam. I zachwyciłam się. I zaczęłam liczyć, ile jeszcze dni do pierwszego. I zastanawiać się, czy rzeczywiście musimy w tym roku jechać gdzieś na wakacje. Przecież w domu jest najlepiej... Resztę dnia spędzę pewnie przyklejona do monitora zastanawiając się, które stemple bym wybrała, gdybym mogła sobie na nie pozwolić...

niedziela, 7 czerwca 2009

Kartelucha urodzinowa vel. weselna...


Leń jestem przebrzydły, a do tego umęczony bardzo, bo praca ciężka, w dodatku z nadgodzinami i kiedy człowiek dociera do domu ledwo widząc na oczy, poziom kreatywności oscyluje w granicach bliskich zera. I chęci też jakoś brakuje, leżałabym tylko, czytała stare książki (po nowe strach sięgać, bo znowu trzeba będzie myśleć), byle nie robić nic wymagającego jakiegokolwiek wysiłku i tak odkładam scrapowanie na kolejny weekend mając nadzieję, że za parę dni wszystko sie zmieni, ale za tydzień historia powtarza się na nowo...

Na szczęście jest coś takiego, jak wyzwania, a dokładnie Kolorosfera nr 8 na blogu Scrap Lab, które potrafią nawet największego lenia zmusić do roboty. I dzięki temu kolejna kartka, zamiast trafić do pudła z dziesiątkami zaczetych i odłożonych na późniejsze dopracowanie scraptworów, miała szanse zostać dokończoną. A nie było łatwo i nie tylko z powodu braku czasu - samo zestawienie kolorów okazało się prawdziwym wyzwaniem:
żółty ---> różowy ---> fiolet ---> błękit na pierwszy rzut oka nie współgrały dobrze ze sobą. Gryzły się również na drugi, trzeci i czwarty rzut oka. Na piąty zaczęły do siebie pasować i nagle okazało się, że połączenie zgaszonego błękitu, spokojnego żółtego i popielatego różu może dać wspaniałe efekty. Nie przeszkadzał mi nawet wymuszony w tym zestawie fiolet (nota bene jeden z moich ulubionych kolorów) i jestem pewna, że nieraz wrócę do tej kolorystyki, bo bardzo przypadła mi do gustu i w zależności od dodatków można ją wykorzystać niemal we wszystkim. Na przykład na kartkę urodzinową, bo taką w zamyśle miała być kartelucha robiona na wyzwanie, ale kiedy została okrzyknięta przez moją rodzinkę weselną, już nic innego nie mogłam w niej dostrzec. Zmieniłam więc kilka dodatków, dodałam inny napis, niż planowałam, co więcej, obiecałam nawet dorobić do tego pasującą kopertę w przepięknym ambertowym stylu i podarować na wesele znajomych... Tylko kiedy ja znajdę czas na to wszystko?

A przy okazji pomyślałam nad tekstem, który przeczytałam niedawno na jakimś chyba blogu, że scrapowanie to nie robienie kartek, notesów, zakładek etc., ale tych prawdziwych scrapów, na których pokazujemy zdjęcie i dopasowujemy dodatki, żeby wszystko połączyć i odpowiednio wyeksponować. I zrobiło mi się wtedy trochę przykro, jakby ktoś potraktował z góry to, co ja robię, a przecież nawet tej zwykłej weselnej kartce, choć może na to nie wygląda, poświęciłam prawie tydzień czasu, żeby wszystko obmyśleć, zastanowić się nad koncepcją całości, kolorami, papierami i dodatkami. A w trakcie pracy nieraz wszystko mi się zmieniało, coś, co wcześniej wydało się idealnym rozwiązaniem, nagle psuło całość, przychodziły do głowy nowe pomysły, które wszystko zmieniały i tak moja kartka urodzinowa stała się zupełnie inną kartką weselną. Kartką, która mi się podoba i z której jestem dumna... :)

Zdjęcia, niestety, są średniej jakości, ale jak tylko będę mogła, podmienię na lepsze. Po raz pierwszy wypróbowałam Tim's Ink Blending tool do cieniowania i czuję, że się blisko zaprzyjaźnimy. Cieniowałam delikatnie, jeszcze się boję, jeszcze wszystko sprawdzam, testuję, ale byłam zadowolona z efektu. Niestety, obszycie kartki wiele ukryło, ale mam nadzieję, że uważne oko dopatrzy się róźnicy w kolorze. Serducha są podklejone taśmą 3D, być może na pierwszym dodam później stempelkowe obrączki, kiedy uda mi się je dorwać, być może dodam też krople wody na kwiatki, ale jak na razie niezbyt mi to pasuje, poczekam więc, aż będę robiła kopertę i wtedy skomponuję spójną całość...





PAPIERY :
*
DCWV - Pocket Full of Posies, Far East
* BG - Porcelain Doulton
* Daisy Bucket - Wrapped Wishes Sugarplum Dreams

* Mellisa Frances - Winter Freeze
STEMPLE :
* Tim Holtz - Flight of Fancy
* Autumn Leaves - Love With A Flourish
PUDER :
* Distress Embossing Powder - Vintage Photo
TUSZE :
* Distress - Vintage Photo
* Color Box Chalk - Dark Brown
DODATKI :
* Kwiatki - Prima Press n' Petals, Prima Stone Rose
* Bradsy - ciasteczkowe kryształki różowe i fioletowe
* Punchery: brzegowy Lacy Days, ozdobny Pine
* taśma 3D

sobota, 18 kwietnia 2009

Pomóżmy dzieciom...


Na blogu INQI pojawił się taki oto ważny apel:

Kochani Moi!
Pod koniec maja wspomagam organizacyjnie festyn z okazji Dnia Dziecka na warszawskim Żoliborzu. Trzeci raz będę brała udział w takim przedsięwzięciu. Tym razem część dochodów z aukcji, loterii będzie przeznaczona na potrzeby znanej mi Fundacji Pomocy Dzieciom z Chorobą Nowotworową.
Te potrzeby to nie kosztowny sprzęt medyczny, ale pościel, czajniki, ciepłe koce, te potrzeby możemy zrealizować.
I tu prośba do Was, jeśli któraś z Was mogłaby wspomóc chore dzieci i ich rodziny, bardzo proszę o kontakt ze mną. Przyjmę każdą Waszą pracę ofiarowaną na ten cel, odpowiem na każde pytanie, zdam relację z przebiegu imprezy, dziękować będę Wam ogromnie.
Bardzo proszę, wklejcie mój apel na swoich blogach. Im więcej głów i rąk, tym większa pomoc.
Dziękuję Wam.

A u mnie jak zwykle deficyt czasu. Nie wiem, gdzie on znika, gdzie ucieka, gdzie się rozpływa, ale brakuje mi go okrutnie. Nie mogę się odnaleźć w tych ostatnich tygodniach i jak za dawnych czasów, tonących w pomrokach dziejów, zaczynam tęsknić za wakacjami...

Niemniej jednak, nie można nie pomóc, jeśli ktoś o tę pomoc prosi, więc jeżeli jakieś osoby zabłąkają się na tę stronę, proszę poważnie potraktować powyższy apel, zajrzeć do INQI i pomóc na tyle, na ile każdy z nas jest w stanie...

wtorek, 14 kwietnia 2009

Japońskich impresji ciąg dalszy, czyli kartka gotowa...


Święta minęły tradycyjnie szybko i nim człowiek się obejrzał, już trzeba było szykować się do pracy, chociaż rano, kiedy budzik zadzwonił o wielce nieprzyzwoitej porze, miałam nadzieję, że to pomyłka, że nadal jest poniedziałek i można wyłączyć komórkę, przekręcić się na drugi bok, wtulić w połówkę i spać, dopóki nie obudzi nas słońce... Na szczęście udało mi się w święta znaleźć trochę wolnego czasu tylko dla siebie i przy konstruktywnym wsparciu wyżej wymienionej połówki skończyłam robić kartkę pasującą do zakładki, co oznacza, że do kompletu brakuje mi już tylko notesu, a o tym, że notesu jeszcze nigdy nie robiłam i wkraczam na dziewiczy dla mnie teren, wolę na razie nie myśleć.













PAPIERY :
* Prima Romantica Collection Lifetime # 601263
* Dove of the East Japan Journey Shamisen JJP0703
STEMPLE :
* Tim Holtz Urban Grunge
* chiński tekst
PUDER :
* Heat It Up - Black
* Ranger - Seafoam White
TUSZE :
* Cat's Eye - czarny (do wycieniowania brzegów)
DODATKI :
* Kwiatki Prima Strawberries

* ćwiek beżowy
* wstążka beżowa
* kropelki - Glossy Accents
* gałązka
* taśma dwustronna do klejenia, taśma 3D

środa, 8 kwietnia 2009

Tim Holtz Collection Visual Artistry


Po powrocie do domu czekała na mnie dzisiaj niespodzianka, ostatnia z wyczekiwanych przesyłek, ale jednocześnie ta najbardziej upragniona. Nie mogłam się oprzeć stempelkom Holtza i chociaż gryzłam paluchy patrząc na ich cenę, a potem przeżywałam koszty wysyłki (koniecznie ubezpieczonej i śledzonej, bo ta panikara i paranoiczka tkwiąca od lat we mnie na nic innego nie chciała się zgodzić) oraz kurs dolara, kupiłam bez wahania i cieszyłam się na samą myśl, że już niedługo będę mogła dorwać je w swoje ręce, obmacać, wywąchać i poużywać :)
Panie i panowie, z dumą prezentuję więc Tim Holtz Collection Visual Artistry, co prawda jeszcze nie kompletną, ale i tak wyglądającą bardzo imponująco i prześlicznie...




niedziela, 5 kwietnia 2009

Japońska zakładka


Udało mi się dzisiaj znaleźć trochę wolnego czasu dla
siebie, ale kiedy sprzątanie wymaga odkurzania i wyciągania na środek pokoju wszystkich poupychanych dotąd po kątach pudeł ze scrapowymi skarbami, należy się spodziewać, że nawet początkująca scraperka, a może ona w szczególności, nie będzie mogła się oprzeć, aby do owych pudeł nie zajrzeć, by zachwycić się po raz miliardowy posiadanymi drobiazgami.

Zajrzałam więc, poobmacywałam każdy mój skarb z osobna i postanowiłam zrobić przerwę w sprzątaniu - bałagan nie zając, nie ucieknie, a mnie na pewno przyda się odrobina odpoczynku i psychicznego relaksu. Jak pomyślałam, tak zrobiłam i chociaż w tej chwili dom wygląda o wiele gorzej niż przed porządkami, jestem z siebie bardzo zadowolona. Zakładka jest prawie gotowa, a ja jestem coraz bliższa skompletowania prezentu dla koleżanki.
Kolorystycznie różni się ona od Far Eastowej karteluchy, więc razem z notesikiem będę musiała zrobić nową karteczkę, ale wszystko mam już obmyślone niemal w najdrobniejszym szczególe i mam nadzieję, że w święta znajdę czas, żeby wszystko dokończyć... Zastanawiam się tylko, czy powinnam zrobić dziurkę na zawieszkę? Kusi mnie, żeby dodać ciemnoczerwony pomponik z muliny, ale z drugiej strony boję się, że brzydko rozbiję nit, a podwójnych nie posiadam, niestety...




PAPIERY :
* Prima Romantica Collection Lifetime # 601263,
* Dove of the East Japan Journey Shamisen JJP0703;
STEMPLE :
* Autumn Leaves Silhouette Blossoms,
* chiński tekst;
PUDER :
* Stampendous - Claret Opaque;
TUSZE :
* Cat's Eye - czarny (do wycieniowania brzegów),
* Staz On - Timber Brown.


sobota, 4 kwietnia 2009

Far East


Koleżanka, z gatunku tych najbliższych i najbardziej zaufanych, ma wkrótce imieniny, więc wymarzyło mi się obdarowanie jej czymś bardziej niż zazwyczaj osobistym,
co wyjdzie spod moich własnych łapek, z nadzieją, że będzie się to nadawało do podarowania i koleżankę prawdziwie ucieszy. Niestety, w pracy nawał roboty, człowiek wraca do domu niemal tylko po to, żeby się przespać, a i to stanowczo za krótko, i z powrotem tupta grzecznie do sterty dokumentów, która zamiast maleć, jakoś tajemniczo nocami zwiększa swoją objętość obejmując we władanie coraz większą część biurka i wchodząc podstępnie na parapet. Dodatkowo, żeby nie było tak łatwo i różowo, nagle pojawiły się święta. Przyszły całkowicie niespodziewanie, bo jeszcze nie tak dawno temu brodziło się w śniegu po kolana, a tu nagle słońce praży niemal wakacyjnie i wszyscy dookoła zaganiają do sprzątania. Byłam więc dzisiaj u moich kochanych staruszków, jutro także zostanę wykorzystana przez rodzinkę, a to oznacza zero czasu w tygodniu i zero czasu w weekendy. A mnie się scrapowanie zamarzyło...

Do tej pory udało mi się stworzyć jedynie kartkę w stylu nieco dalekowschodnim i chociaż alfabet wygląda bardziej na chiński niż japoński, którego poszukiwałam, wierzę, że spodobałaby się ona koleżance, która nie dość, że kocha wschodnie klimaty, to jeszcze uwielbia zgaszone kolory i spokojne, symetryczne kompozycje. Problem w tym, że kartka miała tworzyć komplet razem z zakładką oraz notesem i podczas obmyślania owych dodatków okazało się, że nie ma możliwości, aby były one zbliżone do karteluchy, więc ostatecznie będę musiała tworzyć wszystko od początku i w zupełnie innej kolorystyce. Ot, nie miała baba kłopotu...